W połowie 2012 roku policja na zlecenie prokuratury zajęła moje dwa komputery: jeden ‚blaszak’ i jeden ‘notebook’.
‚Blaszak’ był stary i utrzymywany w funkcjonowaniu ciągłym staraniem, a ‘notebook’ miał uszkodzoną kartę graficzną. Ponieważ korzystałem z dysku znajdującego się w ‘notebooku’, to miałem oba komputery połączone kablem w sieć lokalną oraz ustawiłem łączenie się z ‚blaszaka’ do ‘noteboka’ przez “ssh” z rozszerzeniem “X11” czyli ‘servera’ wyświetlania, więc miałem na ekranie ‚blaszaka’ obraz z sesji na ‘notebooku’.
Po kilku miesiącach i wyjaśnieniach, że ktoś użył oprogramowania ‟tor” zainstalowanego w systemie, okazało się, że dowody te nie są potrzebne i należy je zwrócić. Jednak ja nie odebrałem tych komputerów z tego względu, że uważałem, iż dane znajdujące się na dyskach zostały rozpowszechnione, a znajdowały się tam nie udostępnione projekty programistyczne oraz publikacje; o czym powiadomiłem jednostkę policji prowadzącą postępowanie wysłanym listem. W odpowiedzi otrzymałem informację, że mogłem tylko wnieść zażalenie na postanowienie w terminie kilku dni od zajęcia komputerów. W rezultacie komputery miały zostać zlicytowane, a ostatecznie — nie wiem, z jakiego powodu, może braku chętnych — umieszczone w depozycie.
W 2020 roku ponownie zjawiła się policja z tymi komputerami. Z uwagi na tak długi okres czasu, który upłynął, postanowiłem tym razem je odebrać, by oddać do recyklingu, żeby ta sprawa już się nie ciągnęła. Komputery były dobrze zapakowane do transportu: w kartonach z miękkim wypełnieniem. Następnie musiałem napisać, że nie mam do nich zastrzeżeń. Jednak później — po otwarciu ‚blaszaka’ — okazało się, że radiator od procesora centralnego jest zdjęty, a jeden zaczep na ten radiator w gnieździe procesora jest urwany. Przypuszczam, że stało się tak z tego powodu, iż ktoś próbował dostać się do gniazd dysku stałego w ‚blaszaku’, a przeszkadzał mu radiator i postanowił go zdjąć. Natomiast radiator był zaczepiony dociskiem, który nie miał wajchy do otwierania; urwała się w trakcie wcześniejszego użytkowania. I ktoś zaczał zdejmować docisk nie z tej strony, z której była niegdyś wajcha. Z tej strony, z której zaczał zdejmować, zaczepy były głębsze, więc urwał zaczep przy próbie zdjęcia docisku radiatora.
Piszę to wszystko, by ukazać, jak postąpiono, ponieważ ta historia jest u mnie ‹błędem wykonania› w pamięci. Najpierw na kilka miesięcy zablokowano możliwość programowania i publikacji oraz unieruchomiono ‘server’ internetowy, który funkcjonował w ‚blaszaku’. Jednocześnie miałem podejrzenia, że dane z komputerów zostały nieuprawnienie wykorzystane. A następnie okazało się, że uszkodzono wewnątrz ‚blaszak’, uniemożliwiając jego pracę, nawet gdybym odebrał komputery za pierwszym razem. I policja nie ma sobie nic do zarzucenia, ponieważ naklejki na obudowach się zgadzają, ale przecież nie było plomb uniemożliwiających otwarcie na tych obudowach, jak przy zakupie nowego sprzętu.