‟overcq”

Społeczeństwo

Władza ludowa

Trzeba jednoznacznie powiedzieć, że żyjemy świecie, w którym ludzie masowo:

W takim świecie prawie wszystko, co ludzie zrobią, jest zanieczyszczeniem, ale nie jest traktowane jako odpad w realizowanym procesie, ponieważ jest celem procesu, w którym do wytworzenia odpadu zużywa się to, co jest rzeczywiste w strukturze, to, co funkcjonuje naturalnie. Jednak nie można ludziom zabierać wolności pojedynczego poznawania świata, a realizacje sformalizowane (np. przemysłowe) znajdują uzasadnienie w zbiorowych potrzebach mimo wytwarzanej nienaprawialnej naturalnie szkodliwości — i tak trwa niszczące środowisko cywilizacji, w którym ludzie żyją, w którym jest to, co opiszę w tej publikacji.

Od czasów powstania Ewangelii świat się zmienił nie tylko w przedmiotach wytwarzanych przez ludzi, a w szczególności – w masowości technologii przemysłowej, ale właśnie zmienił się w tym, że opisy prostego, prowincjonalnego świata życia Jezusa mówione w zrozumieniu i z ukazywaniem nierzeczywistości, szkodliwości tego, co ludzie zrobili i robili dla reguł wspólnoty religijno‐państwowej, mówione w przypowieściach i przenośniach — zostały wchłonięte przez świat w formie języka mówionego, a bez znaczenia oryginalnego, lecz jako to, co ma być. Ludzie używają Biblii albo by tworzyć destrukcyjne skojarzenia z frazami językowymi z niej wyrwanymi — przez tworzenie powiedzonek opartych na prymitywizmie spostrzegania obserwowanych następstw obrazów rzeczywistości życia, albo by pouczać przy okazji spostrzeżenia zgodności kogoś — we własnym osądzie wizerunku — z zakazami. W trakcie mojego życia otrzymywałem (od osób niezależnie od zawodu i relacji ze mną) wiele pouczeń co do poprawy postępowania, które były wzięte z wersetów Pisma Świętego, a w szczególności – Nowego Testamentu, a które były fałszywe względem mojego życia oraz fałszywe w sensie Biblii (czy też Nowego Testamentu). Bo ludzie, gdy otrzymają od kogoś pouczenia w postaci praw uniwersalnych o człowieku, na przykład przekazane na kazaniu w kościele, z sugestią co do ich własnej rzeczywistości, to szukają osoby, która pasowałaby do jakiegoś pojedynczego obrazu z treści przez szczegół jej wizerunku, tak by ta osoba była w opowieści pouczenia — na miejscu tej, która ponosi szkodę według treści. Szukają wroga publicznego, żyjąc w fałszu, mówiąc fałsz i używając oryginalnych słów prawdy tak, by były fałszywe w ich rzeczywistości, a dawały złudzenie własnej poprawności bieżącej.

Podstawowym sensem rzeczywistości życia wtedy, gdy nie rozważa się w ogóle prawdy życia, prawdy poznawanej przez umysł dziecka w łączności z prawdziwymi nazwami w cywilizacji, ponieważ nie ma prawdy cywilizacji, ale rozważa się tylko samą wolność postępowania pojedynczego człowieka, z którego to postępowania wynika odpowiedzialność rzeczywista, a nie ‚odpowiedzialność’ ze społecznego osądu formalnego — jest ten sens, który zawiera werset ⁅Mt 23:3⁆. Jednak wiedząc już, że nazywa on tylko ‣ pierwszy i wystarczający (prowincjonalnie) fałsz do odrzucenia zapisanej tam postawy, oraz że ‣ słowa te zostały sfałszowane w mowie ludzi je powtarzających — potrzeba zrozumieć nawet to, co nie zostało napisane. Bo cały rozdział ⁅Mt 23⁆ opisuje wiele rzeczy w formie już półsyntetycznej w sensie całej księgi ⁅Mt⁆ i z wersetu ⁅Mt 23:3⁆ w kolejnych wersetach sens przechodzi na słowa (⁅Mt 23:4⁆), a następnie wizerunek (⁅Mt 23:5⁆), gdyż mowa jest o faryzeuszach jako społeczności, a nie o ludziach pojedynczo w sytuacjach ich słów i czynów, jak ja interpretuję w tej publikacji. Czyli na końcu wersetu zapisana jest nierealizacja rzeczywista tego, co mówią, a na początku tego wersetu jest napisane, co robić wobec takiej postawy w rzeczywistości życia. Słuchacze tej wypowiedzi nie potrzebowali znać złożoności tego, co faryzeusze robią, gdy już się wie, że nie robią tego, co mówią, a i tak ludzie zaczęli rozumować, na własny sposób odwracając sens końca tego wersetu na taki, że mają mówić, a czynić to, co powiedzieli, zamiast mówić o tym, co uczynili, czynią. I to jeszcze – faryzeusze czyli nie my, ludzie, a jacyś hipotetyczni, na których można zrzucić odpowiedzialność historyczną.

Więc w istocie poruszonym w tej publikacji sensem jest to, co jest zapisane w prawie całym zdaniu od początku wersetu ⁅Mt 23:3⁆, a dokładne brzmienie zostało charakterystycznie różnie przetłumaczone na język polski, jakkolwiek oba wymienione za chwilę tłumaczenia Biblii są prawdziwe, ukazując ten sens trochę innym spojrzeniem, z trochę innego miejsca sytuacyjnego, przy czym uważam, że pierwsze wymienione tłumaczenie ukazuje go bardziej bezpośrednio zrozumiale. W ‟biblii brzeskiej” (XVI w.) ten werset mówi o zachowywaniu rzeczy. Więc mówi o tym, że ktoś nakazuje zachowywać rzeczy, co ma sens zarówno przedmiotów, które nie mają rzeczywistego użycia, lecz pozorne, jak i sens czynności utrzymania wizerunku tych przedmiotów. A w ‟biblii gdańskiej” (XVII w.) mówi o przestrzeganiu nakazanych reguł pozorów. Pozostałe polskie tłumaczenia powtarzają innymi słowami treść wersetu tych dwóch tłumaczeń, tworząc nieraz formy złożone, zanieczyszczając prostotę stwierdzenia oryginalnego.

Wprost ludzie tacy dają rzeczy, które nie są potrzebne, a w rzeczywistości po to, by móc przypisywać ludziom nazwy wcześniej wymyślonych pozornych czynności i żądać ich realizacji, a człowieka określać mianem wykonującego i zobowiązanego wykonywać te pozorne czynności na żądanie zobaczenia, jak również wtedy wykonywać narzucane wymyślone pozorne czynności, gdy coś zostanie zobaczone i nazwane z rzeczywistości człowieka. W wersecie ⁅Mt 23:3⁆ jest dla takiej sytuacji zapisane, by realizować te pozorne czynności, lecz nie oczekiwać i nie realizować tego, co fałszywie miałoby być w rezultacie takich nierzeczywistych czynności, bo tak się nie da tego robić. A w tej publikacji napiszę, że wtedy tacy ludzie utrwalają w swoich umysłach takie nierzeczywiste określenie człowieka jako kogoś, kto coś robi ustalonego i nakazanego, bo robi to w pozorach jednorazowych obrazów pokazania, gdy zostanie nakazane zrobienie tego. Natomiast w ten sposób powstaje złudzenie, że człowiek robi coś stale lub niezależnie. Wtedy tacy ludzie zmieniają polecenia nakazywanych czynności na takie, które będą stwarzać pozory wolnej woli człowieka wykonującego taką czynność, by realizował pozorną czynność ze względu na sugestię możliwości jej realizacji, a wtedy nie mają jej realizowanej z braku rzeczywistej potrzeby, co być może już spostrzegają, a być może nadal się łudzą pozorami spostrzeganymi w pozostałych jeszcze czynionych rozkazach. Oczywiście jest to system nie tylko oszustwa finansowego w rozumieniu dzisiejszego prawa, ale system marnotrawienia i destrukcji, bez rzeczywistego wyniku pracy.