Kiedyś już zacząłem pisać na temat grup w InternecieSpołeczności Internetu, teraz rozwinę dalej w kierunku grup, które powstają w ramach sieci IRC.
Nie będę tutaj oceniał IRC jako całości, a tym bardziej umieszczał podsumowania, ponieważ poznałem część IRC tylko jako efekt towarzyszący programowaniu. Mimo to jednak zauważyłem pewne charakterystyczne cechy tego środowiska. Wbrew temu co mogłoby się wydawać w IRC — sieci służącej do prowadzenia rozmów — większość (tak powiem…) ‘nicków’ nie umie rozmawiać. Oczywiście są zamknięte grupy, gdzie jest być może inaczej, ale właśnie…
W sieciach podobnych do zwykłego IRC ze względu na różne ataki na tworzące się publiczne grupy tematyczne (kanały) — niektórzy zaczęli tworzyć zamknięte kanały i ‚wyławiać’ pojedyncze osoby z zewnątrz do kanału, tak że wewnątrz jest pewna liczba ludzi, którzy tworzą w danej chwili atmosferę danego środowiska. Prawie dokładnie jak to się dzieje w zamkniętych ekskluzywnych klubach, w których jest zawsze kilka wpuszczonych osób, a reszta musi liczyć na łaskę zmiennego składu zarządzającego. (Jeśli o mnie chodzi, to dziękuję za takie warunki i mówię „do widzenia”. :-) ) Natomiast publiczne kanały wyglądają niekiedy jak piaskownica do zabaw pomiędzy osobami, które mają dostęp do większej liczby odrębnych maszyn, które są wykorzystywane do utrzymywania ‘nicków’ w danych kanałach i chronienia władzy na kanale dla danej osoby za pomocą automatycznych reakcji na nadanie uprawnień innej osobie.
Podane powyżej dwa rodzaje kanałów spotykanych w sieciach IRC nierozszerzonych o rejestracje ‘nicków’ i kanałów mają tę podstawową wadę, że człowiek nie ma gwarancji swobodnej rozmowy, ponieważ w pierwszym wypadku może w ogóle nie wejść na kanał albo zostać wyrzucony ze względów tzw. ‚dżentelmeńskich’, czyli widzimisię osoby (ponieważ na zamkniętych kanałach atmosfera ma o wiele większą wagę niż osoba), a w drugim wypadku nie jest chroniony na kanale przed atakami, przed którymi chronią się tylko zarządzający (ponieważ kanały takie są zazwyczaj często odwiedzane ze względu na swoje nazwy). Oraz istnieją chyba tysiące (nie liczyłem) kanałów jednoosobowych, do których nikt nie zagląda.
Na początku było trochę nieprzyjemnie o IRC. Istnieją jednak sieci i to chyba w większości właśnie takie, w których funkcjonują usługi rejestracji ‘nicków’ i kanałów. Efektem tego jest, że ‘nick’ i kanał należy do osoby, która zarejestrowała dane nazwy (jeśli były jeszcze nie zarejestrowane), i można tak w uproszczeniu powiedzieć, że maszyny sieci IRC (które utrzymują istnienie sieci) dbają od tego momentu o to, by posiadacze zarejestrowanych ‘nicków’ mieli ustalone przez właściela kanału prawa na tym kanale. W efekcie powstaje hierarchia osób, które mają ściśle określone ograniczone prawa do zarządzania kanałem. Problem ochrony przed atakami na zarządzających kanałem znika z punktu widzenia osób przebywających na kanale — sieć IRC robi to sama.
Jakąkolwiek postać sieci IRC wybrać pozostaje do przezwyciężenia najistotniejszy problem: chęć swobodnego uczestniczenia w rozmowach. Brak takiej chęci u zarządzających kanałem można zaobserwować jako wymyślanie różnych sposobów gnębienia zwykłych uczestników rozmowy, wśród niezarządzających to jest prowokacja, zagłuszanie toku rozmowy swoim tekstem, wrzucanie obcych tekstów przez wiadomość pożegnalną. Pewna specyficzna sytuacja jest w kanałach z duża liczbą osób, w których mała część prowadzi rozmowę. Wtedy przełamane są już bariery zadufanego w sobie milczenia — jest rozmowa kosztem kilku osób.
Miałem okazję też raz spotkać jakby półmoderowaną rozmowę, w której każda osoba wypowiadała się pełnymi zdaniami, dając czas na wypowiedź rozmówcy. Oczywiście dobrowolnie (bez moderatora). Jakkolwiek to jest określony rodzaj dyskusji, nie myślę, że najlepszy.
Jeśli spojrzeć tematycznie na publiczne konwersacje w sieci IRC, to wyróżniłbym dwa rodzaje rozmów: coś co nazywam ‚globalnymi plotkami’, czyli rozmowa o niczym i to jeszcze z utratą bezpośredniej obecności, oraz rozmowy na zakreślony temat na zasadzie psychoanalizy, czyli wgłębianie się z wzajemnym kierowaniem się na coraz większe bagno.