‟overcq”

Państwowość

Polirzeczywistość polska

Ten tekst jest fikcją literacką. Ukazane tutaj wyobrażenie ma poruszyć umysł, by móc inaczej myśleć o trwającym życiu.

Są różne wersje historii świata: „co by się stało, gdyby…”, lecz te fikcyjne wersje opierają swoją historię na tym, że zaistniało jakieś wydarzenie, które zmieniło realia historyczne i stało się to samo, co się stało w rzeczywistości, ale z innymi miejscami. Tak jakby musiało się stać to samo, skoro zmieniło się wydarzenie — niekonsekwencja, prawda? Jednak w rzeczywistości zaistnienie pojedynczego wydarzenia to nie jest przyczyna, ale jest to skutek tego, co się dzieje. Gdy wydarzenie zaistniało, to już coś się było stało wcześniej, że ono zaistniało, a wcale nie sugeruję w tym miejscu, że takie wydarzenie musiało być przygotowane, ponieważ są wydarzenia powstające z nastroju tłumów, których nikt nie zaplanuje, bo nie wiadomo, co dokładnie będzie się działo z innymi ludźmi w trakcie czegoś rozpoczętego. Więc jedynym wydarzeniem zaplanowanym, które może być i jest widziane w historii świata jako „coś zmieniające”, są różne porozumienia ludzi dowodzących innymi ludźmi albo na wojnach, albo pokojowo, lecz ci dowodzący nie wykonują w tych pamiętanych jako przemiana wydarzeniach — niczego więcej jak tylko to, co zostanie przez ich zwolenników uznane jako słuszne. Czyli wykonują wszystko, co tylko sami chcą, starając się utrzymać w obszarze nastroju tłumów, z których ludzie traktują ich jako osoby boskie, osoby ponad człowieczeństwem ludzi z tych tłumów. Żeby móc podejmować te decyzje, porozumienia zapisane chwalebnie lub potępieńczo w historii świata, najpierw przygotowują tłumy, swoich zwolenników, do akceptacji nie rzeczywistości, lecz obrazów decyzji. Można to łatwo zrozumieć, gdy weźmie się jakiś fałszywy obraz władzy, który był używany, na przykład obraz tzw. „Żyda” ukazywanego jako przestępcę w czasach II wojny światowej w tłumie nazistowskim lub obraz „robotnika socjalistycznego” ukazywanego jako obraz wzorowy obywatela względem różnych od niego ludzi w tłumie radzieckim. W obu tych przypadkach z powodu przygotowania tłumu do obrazu dowolnych decyzji na „Żydach” lub „robotnikach socjalistycznych” zgodnych z powszechną ideologią o nich — mogły być dokonywane decyzjami (dzisiaj) historycznymi zmiany, które nie były przyczyną dalszych wydarzeń w historii, lecz efektem wydarzeń wcześniejszych, wcześniejszego przygotowania akceptacji tłumu zwolenników.

Dlatego wspomniane historie alternatywne, fikcyjne, opierają się przeważnie na zmianie wydarzenia historycznego jakoby miało ono zmienić przebieg historii, lecz rzeczywiste decyzje o przygotowaniu tłumów zostały podjęte już wcześniej, a później już tylko były czynione kroki formalne (mimo że czasem niby przez tajne porozumienia) w bieżącej gotowości akceptacji przez przygotowany propagandą tłum, będące przyczyną tylko przyzwolenia na robienie czegokolwiek przez tłum w jego oczekiwaniu, lecz za poparciem władz i służb państwa – tylko tam, gdzie wskazywało zapisane porozumienie. Te historie alternatywne, które modyfikują takie pojedyncze wydarzenie formalne, nie są wiarygodne w fikcyjnym wyobrażeniu, stają się łatwo nieprzekonujące, ponieważ poza zmianami pojedynczych kroków dowódców tłumów nie dokonują wytworzenia czegoś innego, a tylko kopiują historię, która właśnie się wydarzyła, lecz teraz ma być w innych miejscach, co nie zmienia wcale jej biegu, a tym jest nazywane w takich tekstach. Zanim czytelnik skończy czytać taką historię alternatywną świata opartą tylko na zmienionych wydarzeniach, to już dawno wie, jak ona przebiega i jak się zakończy, a autor tylko czasem w tej wiedzy coś zmieni, tak jakby zamienił niektóre fragmenty tego samego filmu kręconego gdzie indziej. I ostatecznie – historie alternatywne są częścią literatury fantastycznej w jej obszarze społeczno‐politycznym, lecz gdy taka historia alternatywna swoim zakończeniem łączy się w obrazie stanu rzeczywistości z tym, co już jest gdzieś, o których miejscach opowiada, a nie otwiera się na przyszłość, której jeszcze nie ma, to wtedy jest rozumiana jako niewiarygodne uzasadnianie tego, co się było stało w takim miejscu, ale z pominięciem ostatniego okresu czasu, bo taka historia kończy się na początku tego, co gdzieś jest w obrazie ogólnym spostrzegane, ale nic nie mówi o tym, co się działo od zaistnienia, często wieloletniego, np. jakiegoś systemu społeczeństwa. Jest po prostu przestarzała od początku jej powstania: sama jest historyczna, a prowadzi w historę alternatywną bez teraźniejszości i przyszłości. Tak też się dzieje wogóle z literaturą fantastyczną, która nie była historyczna w momencie powstania, ale z czasem stała się nierzeczywista w którychś założeniach autora i przestarzała.

W czasach nawet jeszcze początków XX w. poparcie ludzi, tłumów zwolenników, trzeba było uzyskiwać w jakiś sposób w komunikacji dwustronnej, w której ludzie mogli przyjąć czyjeś tezy i je wypełniać lub odrzucić, a wtedy stronnictwa rozpoczynały wojny wewnętrzne lub zewnętrzne, by zniewolić lub zabić tych, którzy nie przyjmowali ich tez. Od czasu upowszechnienia środków komunikacji nie wymagających bezpośredniej obecności zostały one wykorzystane nieuchronnie do utrzymywania poparcia tłumów bez konieczności ich przekonywania, a jednocześnie dawały one możliwość przekonania do swoich oczekiwań władzy ogromnych liczebnie tłumów, a nie tylko miejscowych zwolenników. Zostało to skutecznie użyte zarówno w czasach i miejscach systemu faszystowskiego jak i komunistycznego, a nazywało się oczywiście propagandą państwową, realizowaną z użyciem wydawnictw drukowanych (np. ulotek, gazet lokalnych), megafonów ulicznych lub w miejscowościach, a ostatecznie przez radio i następnie telewizję. Od tego czasu, gdy w prawie każdym domu został umieszczony odbiornik radiowy lub telewizyjny, ludzie oprócz wiedzy o świecie spoza ich lokalnych przesądów i ustalonych destrukcyjnych reguł postępowania — otrzymali także propagandę bezpośrednio skłaniającą ich do zgadzania się na decyzje władzy, jeśli tylko zaczęli ufać jakiejkolwiek wiedzy uzyskanej ze słuchania tego, co mówione lub pokazywane zdalnie, ponieważ jakakolwiek informacja niepoznawalna bezpośrednio przez odbiorcę treści radia lub telewizji powoduje, że nie poznało się tego, co się usłyszało lub zobaczyło, lecz przymus podporządkowania się tak przekazywanym informacjom o prawie stanowionym, a przecież też o zasadności postępowania instytucji państwowych na innych ludziach, powoduje, że odbiorcy muszą zaufać, by wiedzieć, co robić, a wtedy już nie ma prawdy o świecie, ponieważ prawda nie ma wyjątków we własnej wiedzy. I idee, które mogły być powodem rozpowszechnienia środków masowego przekazu, by ludzie nie żyli w lokalnych przesądach, w których żyjąc czynili zło z nierozumienia świata — nie są realizowalne, ponieważ by były, musiałaby być bezwyjątkowa wiedza, która mogłaby być nie sprawdzana przez odbiorców, bo sprawdzanie obrazu nie jest żadnym uczestnictwem osobowym, ale musiałaby być poznawalna bez spostrzeżenia jednego kłamstwa w ukazanych w mowie i w obrazie treściach o bytach rzeczywistych. Tak natomiast nie jest, lecz nie tylko pojawiają się kłamstwa, ale jest przekazywane niejedno kłamstwo o rzeczywistości w mowie lub obrazie, bo wydaje się, że od początku wprowadzenia radia i telewizji powstał kompromis co do użycia tych mediów komunikacji: można mówić i pokazywać prawdę pod warunkiem, że można też powiedzieć i pokazać nieprawdę. A wtedy tak naprawdę nie ma żadnej równowagi prawdy i kłamstwa, wolności wyboru prawdy przez ludzi, ale jak wyżej krótko uzasadniłem — jest tylko kłamstwo mimo mówienia i pokazywania prawdy, gdyż odbiorca nie wie, co jest kłamstwem, a co jest prawdą, więc nie może zbudować sobie wiedzy prawdziwej. Prasa, radio i telewizja to są narzędzia propagandy, które być może miały na celu wyprowadzenie ludzi z przesądów, jednak przez kłamstwa medialne wprowadziły ich w przesądy medialne, a ponadto poddały tłumy wpływom globalnym. Czyli powstało takie złudzenie, że komunikacja globalna, która jest obecnie, utrzymuje cywilizację, ludzkość, by nie była destrukcyjna w swojej głupocie naturalnej, bez poznawania świata, bez prawdy życia. A w rzeczywistości od czasu rozpoczęcia masowej, taniej propagandy przy użyciu tych mediów informacyjnych trwa globalna wojna informacyjna, w której ludziom pokazuje się, jak mają wyglądać i się zachowywać, by byli uznani względem wzorców jako cywilizowani, natomiast i tak niszczą wszystko tak jak przedtem, lecz w tym wszystkim, co nie jest w danej chwili na obrazie ukazywanym przez media komunikacyjne, natomiast rządy i właściciele medialni co jakiś czas popychają swoich odbiorców do wybranych przez siebie zachowań szkodliwych dla innych względem ich własnych interesów gospodarczo‐politycznych. To nie jest ludzkość żyjąca w prawdzie, lecz jest to ludzkość zagarnięta z zabobonów lokalnych do zabobonów globalnych, którymi można sterować, ale to nie zmienia destrukcji czynionej przez ludzkość, lecz tylko pozwala destrukcję ukierunkować na coś.

Od czasów zakończenia utrzymywania dwóch przeciwstawnych obozów z wyraźną granicą obszarów: kapitalistycznego i komunistycznego, co nastąpiło w drugiej połowie XX w. — władza w państwach zaczęła być utrzymywana nie przez propagandę czynów odrębnych, lecz przez propagandę bajek o świecie. Wcześniej opisane przekonywanie propagandą do poglądów zostało zastąpione obietnicami realizacji jakiegoś obrazu, który już nie ma związku z rzeczywistością nazw lub świata. Czyli zwolennikami dzisiejszych stronnictw są ci, którzy chcą by coś było widoczne, a ktoś im to obiecał i ich prowadzi do walki propagandowej własną propagandą, by móc uzyskać większość liczbową, która formalnie da mu władzę nad obszarem. Dlatego używa każdych słów i każdych obrazów, które są pożądane przez tłumy, lecz te słowa i obrazy, a w szczególności słowa, nie mają żadnych podstaw w rzeczywistości. Czyli niektórzy są nazywani faszystami, niektórzy komunistami, inni populistami, radykałami, konserwatystami, anarchistami i każdymi innymi, lecz takie nazywanie nie ma już podstaw w rzeczywistości bieżącej, lecz odwołuje się tylko do skojarzeń z historią. Obecna rzeczywistość nie jest tak jednoznaczna, jak w czasach faszyzmu i komunizmu, ponieważ wszystko wymieszane jest stosowane przeciwko innym w innych ograniczeniach, już globalnych. Jednak ja tutaj odwołuję się do pojęć, które mają podstawy w rzeczywistych czynach politycznych mimo jakichkolwiek słów i obrazów pokazywanych w propagandzie medialnej. Natomiast to nie jest jedyna fikcja literacka, jaka jest możliwa do wyobrażenia ze wszystkimi uczestnikami, a nie tak, jak w opisywanych na początku tekstu historiach alternatywnych pojedynczych wydarzeń.

Przemiana ustrojowa, która zaszła w 1989 r., była wymuszona żądaniami robotników blokujących produkcję niezbędną do utrzymywania sił państwa wobec własnych obywateli i państw sąsiednich w czasach wrogich obozów podziału po II wojnie światowej. Żądania te były utworzone tak, by uchwyciły to, co robotników bezpośrednio oburzało w bieżącym postępowaniu władz, a też wymuszały ustalenie określonego rodzaju postępowania w przyszłości. W poszukiwaniach rozwiązań tej sytuacji, rozmowach, konsultacjach i kompromisach dla zmian funkcjonowania państwa — ówczesne władze niepewnie jeszcze wtedy odkryły skuteczne postępowanie wobec tłumu: trzeba im dać to, czego żądają, ale to nie będzie oznaczało, że osiągną to, czego nie rozumieją. Tak powstał pierwszy parlament zawierający ludzi, którzy mogli decydować o funkcjonowaniu państwa po części z dawną władzą, ale nie zdołali przekonać tłumów, bo nie rozumieli, jak tłumy są przekonywane, a otrzymali to, czego chcieli względem niebyłego już ustroju państwa, czyli to, co już nie było ważne, nie było potrzebne do władzy. Bo żądania na przyszłość funkcjonowania państwa były o tym, co ma być ustalone, a nie jak ludzie mają żyć, natomiast obecność w parlamencie daje możliwość władzy tylko tak, jak jeszcze tłumy są zwolennikami, a rewolucja jest aktem jednorazowym i nie umożliwia władzy, gdy nie ma się w jej następstwie wszystkiego. Nową metodą władzy stał się pieniądz, za który można było kupić propagandę lub milczenie albo ewentualnie – nieobecny w systemie kapitalistycznej wyceny (z powodu niewykształconego systemu kosztów) majątek ziemski. Ale ludzie mieli złudzenie, że mają wolność, bo mieli możliwości ukazywania obrazów, które były jeszcze nieistotne w systemie. Tak powstawały partie polityczne, które były sformalizowanymi grupami parlamentarnymi tych, którzy wcześniej robili to samo, lecz było to zabronione — teraz mogli się ukazać, ale nie mogli o niczym decydować, bo nie mieli większości oprócz jednej partii, koalicji. Po dwóch kadencjach wróciła władza tego samego rodzaju, która była za czasów PRL, lecz teraz w warunkach formalnie kapitalistycznego ustroju demokratycznego. Czyli przez cały okres dziesiątki ostatnich lat XX w. następowało ustalanie norm postępowania ludzi, by je zawrzeć w prawie stanowionym. Był to swego rodzaju taki innego źródła socjalizm mimo niewielkich zaburzeń w początkowych latach, nie socjalizm komuny, mas zachłannego i destrukcyjnego ludu, lecz socjalizm opisujący normami ludzi obserwowanych w ich czynach początkowych, czyli taki, który wszystkich włączał w komunę, wszystkich wcielał w kołchoz jednopaństwowy — nie musieli już się domagać sprawiedliwości władzy, ponieważ obrazy każdego były uwzględniane w normatywnym fałszu nierzeczywistości widzianej z zewnątrz.

Następnie kolejna dziesiątka lat: pierwsza XXI w. Skończył się czas stagnacji politycznej wynikającej z zachłanności władzy, ale jeszcze oczekiwania przed zagarnięciem tłumu. Rozpoczął się czas powolnego zaostrzania walki o zdobycie władzy, zaczęły się metody radykalne — i w Polsce, i na świecie, ale w Polsce… Aż do stanu, gdy po wszystkich jednorazowych partiach politycznych, które znikały niedługo po tym, gdy powstały dla chwilowej władzy — utworzyły się obok wcześniej stale obecnych coś znaczących ugrupowań SLD i PSL — ugrupowania PIS i PO. I coś się radykalnie zmieniło. Bo te ugrupowania powstały nie tak jak poprzednie wokół jakichś zasad życia, które były założone, lecz już oddzielnie od tych zasad, a dla poprawności w czymś. Są to po prostu ugrupowania radykalne, które ukazują się w obrazie powszechności, ponieważ aktywnie propagują tłumom obrazy fałszu przez te tłumy nie rozumianego, ale pożądanego, gdyż zostały wyrwane z tych tłumów bez sensu ich źródeł. Ogólnie – ugrupowanie PIS jest komunistyczne, a PO – faszystowskie, lecz nie jest to taki komunizm i taki faszyzm, które są znane w historii XX w., lecz są to nowoczesne ich formy, które ujawniają się w skuteczności swoich czynów po prawnym zagarnięciu władzy. Jednak jest to faktycznie komunizm i faszyzm w działaniu, teraz w opozycji zabronionej, pozaparlamentarnej są nacjonaliści (nie ogólnie faszyści), anarchiści i monarchiści, natomiast sataniści nie zostali wykluczeni. W 2010 r. duża część wieloletniego rządu uciekła, zostawiwszy władzę prawie nikomu, więc przejęli ją ludzie, którzy nie mieli doświadczenia, ale stanowili zaplecze władzy, i stali się faktycznymi marionetkami. A teraz już pozostała wszystkim walka o to, która władza zewnętrzna będzie decydować o ideologii eksploatacji państwa, ponieważ Lech K. był został zwerbowany przypuszczalnie za pomocą jakichś gróźb o rzeczach nie ujawnionych, Donald T. nie musiał być werbowany, bo nie ma własnej polityki, Jarosław K. sam nie potrafi prowadzić polityki pomiędzy mocarstwem a krajem. Lecz po tym wszystkim też powstała ponownie stagnacja — stagnacja upadku pośród ustabilizowanej propagandy międzynarodowej. I nierzeczywistość nowego pokolenia, która pochodzi nie z polityki lokalnej, państwowej, lecz z ogólnej polityki międzynarodowej, z międzynarodowej propagandy w ciemnocie, w sfałszowanych słowach oderwanych od życia.