‟overcq”

Społeczeństwo

Opowieści

¿Na czym polega błąd, oszustwo, pułapka na odbiorców, którzy się zachwycili — w przekazach informacyjnych pochodzących z pamięci wydarzeń ludzi, z ich prywatnej wiedzy, którą zdecydowali się wreszcie zorganizować, starając się podsumować swoje dotychczasowe życie: co w nim robili a mogli zrobić, ale tak naprawdę – co było prawdą, gdzie się mylili a mogli nie pomylić? I teraz w poczuciu poznania chcą przekazać innym prawdę, tym, którzy nie utracili czasu albo go jeszcze nie wykorzystali, prawdę zrozumianą, prawdę swojego życia, która nigdy nie będzie prawdą czyjegoś, bo jest tylko własna, a innym można tylko przekazać fragmenty, które dotyczą ich bieżącego myślenia, oraz zapisać, ukazać to, co mogą spróbować zrozumieć w przyszłości zanim nastąpi czas, gdy sami będą opowiadać historie słuchaczom dziejów starych ludzi, którzy w zachwycie będą ich wielbić za mądrość, ale nie będzie to potrzebne osobie, która nie znajdzie zrozumienia swoich słów mimo ich rozpoznawania przez młodych, nie uzyska tego, czego w słuchaczach jeszcze nie było, ich historii, dzięki której wzajemnie rozumie się świat mówiąc o przeżyciach i ich zakończeniu.

Na czym polega błąd w takich historiach, obrazach świata niewidzialnego, które układane są w filmy, książki czy — kiedyś — opowieści w zgromadzeniu ludzi jednego plemienia? Zachwycają słuchaczy, bo jest w tych przekazach marzenie o poznaniu tego, co będzie w życiu, poczucie wolności decyzji i zmiany, ale to jest tylko forma przekazu: tak jak formą jest używanie rozumianego języka, tak formą jest ukazywanie obrazów życia, których odbiorca pragnie i dlatego je rozumie, mimo że różnią się w obrazie, lecz jednak były naprawdę i dają pewność, że są możliwe. Istotą takich przekazów jest ukazywanie świata takiego, jaki był, a od takiego świata jest bardzo blisko do świata, który jest. Jednak jest to świat, a nie osoba, która o nim opowiada, i o swoich decyzjach i postępowaniu. Istotą takiego przekazu jest ukazanie świata, który trwa w pamięci osoby, która w nim była obecna. A będąc w nim, nie była nikim bezwolnym, lecz kimś, kto tworzył ten świat swoim postępowaniem, również te chwile, które zostały zapamiętane w jego obrazy. Lecz będąc w świecie nie było wcześniej to, co było później, dlatego wspomina się historię swojego życia, by coś w niej zmienić, pragnąc wcześniej wiedzieć, co lepiej robić, pragnie się innym powiedzieć, by wiedzieli wcześniej. Lecz przecież nie zna się przyszłości życia słuchaczy, bo jeszcze jej nie ma, bo jeszcze nie zrobili tego, co chcieli zrobić, co zostanie przez nich zapamiętane w innych obrazach świata.

Uczestnictwo w świecie to jest własne postępowanie, gdy nie wie się, jaki świat będzie w całości, gdy postąpi się w określony sposób, ale wie się, jaki będzie jego fragment, ten, w którym się jest. Czyli ludzie poznają świat, by go zmieniać w swoim otoczeniu, by go kształtować, a właściwie — gdy rozumie się, że to, jak coś działa, jest tym, co jest — by go stwarzać takim, jakim się go pragnie, takim, jakim się jest. Więc istotą opowieści o życiu, która nie zostaje zauważona przez słuchaczy, jest poznanie i kontemplacja tego, co już było stworzone, a przez to – poznawanie tego, który stworzył świat — Boga.

Filmy utworzone na opowieści o życiu połączonej z jego interpretacją osobistą — takie jak ‟Animatrix”, fragment ‟Beyond” (w kontekście wcześniejszych produkcji tej serii: ‟Matrix”) — ukazują to, co było miłe i piękne, oraz walkę obrazów, tak jakby istniały dwie zwalczające się strony i ta będąca ludzką była zniewolona mechanizmami, od których się wyzwala, by powrócić do świata ‚prawdziwego’. Ale przecież ludzie też są stworzeniami, które żyją cieleśnie jako pewne mechanizmy, więc ani tamte maszyny, ani tamci ludzie z tej serii filmów nie są obrazami na ekranie, nawet niewidoczne programy w świecie Matrix. Natomiast skoro ludzie tam szukają wolności, to nie od mechanizmów świata, którym przecież są, ale od mechanizmów identyczności tamtych maszyn, które są narzucane przy zaborze wolności codziennej ludzi. Czyli w scenie wizyty w ‛domu, w którym straszy’ fragmentu ‟Beyond” jest subtelnie i rażąco dla widza ukryty fałsz, że mimo prawie dziania się w nim rzeczy w rzeczywistości powodujących szkody cielesne (takich jak rozpadający się budynek) jest tam wolność prawdziwie ludzka. Ale to tylko narkotyczne złudzenie kotki Youki i obecnych w tym domu ‚hipisów’. Jest tam wolność, ale została sfałszowana, bo tamta wolność tylko w obrazie przypomina tę wolność, którą widz się zachwyca, patrząc na tę scenę w lekkim strachu. Ta wolność, którą miałaby ukazywać, to wolność człowieka w Raju, gdzie Bóg zadbał o to, by nie było niczego, co zaszkodziłoby człowiekowi, jeśli nie opuści tego ogrodu. Czyli gdzie Bóg dba o wszystkie mechanizmy, by człowiek był jak wolne dziecko z tej sceny filmu. Ale przecież człowiek nie jest dzieckiem od momentu, gdy zostaje zabrany ze środowiska dziecięcych zabaw, podczas których razem z innymi poznaje świat: poznaje za wiele, by nadal poznawać w tym samym środowisku, i musi je rozszerzyć.

Więc wolność z tej sceny wyraża pozbycie się bycia mechanizmami dla pokonywania obaw przed obrazami i zaliczania skutków mechanizmów, w których te obrazy funkcjonują. Wolność prawdziwa jest wtedy, gdy nie ma rzeczy, które zaszkodziłyby człowiekowi i innym istotom, czyli to, do czego nawiązuje ‚wolność domowa’, ale żeby ich nie było, to trzeba ich nie poszukiwać, a autor przecież nie to pokazuje, lecz bezpieczeństwo w nieskuteczności tego, co straszne. Więc ‟Beyond”, ukazawszy fragment znaczenia prawdziwej wolności, to zachęta do zapomnienia mechanizmów i ucieczki od osoby, która by chroniła przed szkodzącymi mechanizmami, od Boga. I ludziom wydaje się, że to jest wolność, gdy tak postępują i szkodzą sobie i innym. Jednak teraz, po zrozumieniu tego, możecie odbierać tę scenę tak, jak ja ją odbieram: jako opowieść z historii życia, która ukazuje pewien smutek sfałszowanego dzieciństwa oszukanego narkotycznym snem rozpoczętym z rzeczywistości, ze świata ‚prawdziwego’, który jest snem ludzi pragnących wolności bez jej zrozumienia, a właściwie – ludzi wprowadzających taką wolność, podczas gdy prawdziwa wolność nie jest pustym obrazem nie strasznego, ale groźnego, lecz jest tym, co zawsze powraca do tego, co jest ukazane, wyłaniając się z działania tego, co jest. Tam ukazana ‚wolność’ jest fałszywą, ‚brudną’ wolnością symbolizowaną ciemnoniebieskim kolorem i w wielu deklaracjach różnych państw. Czy prawda może kogoś urazić, by zarzucać mi podważanie czyichś założeń polityki utrzymywania ludzi razem?