Obecna sytuacja, która może wydawać się niezrozumiała lub trudna, nie powstała w wyniku ostatnich decyzji, które miałyby spowodować zaistnienie kolejnych stanów rzeczywistości. Pominąłszy pierwsze czasy mojego życia, które już ukazałem ogólnie, syntetycznie w istotnych dążeniach, gdy występowała stale przemoc, ale nie była ona stosowana w ukierunkowanym osobowo podejściu, lecz w dyskryminacji negującej — to w czasach relacji internetowych coś zaczęło się psuć w społeczności tych, których spotykałem z radością, zaczęło coś zanikać. Ludzie ci albo znikali, albo przestawali być takimi, z którymi chciałbym przebywać dla wspólnej a nieznanej prawdy. Odchodziły nieustanowione statusem filary rzeczywiste społeczności właściwie międzynarodowej mówiących po polsku. Byli wśród nich tacy, którzy być może uważali obecność przez Internet jako utratę rzeczywistości i rezygnowali z tego dla osiągania czegoś, albo i tacy, którzy być może umierali lub rezygnowali uciekając w bezczynność. Nie wiem, może byłem nielicznym wyjątkiem, który miał przeszłość bycia wśród przyrody w zwykłych momentach życia — właśnie dla bycia w niej jako człowiek, i czerpałem z pamięci przeżyć wielu niedostępnych, a przeze mnie traktowanych jako zwykłe i możliwe dla każdego, ale zrozumiałych w opisie dla innych. Więc coś, od czego odchodziłem z niemożliwości już bycia tam, gdzie kiedyś bywałem, mogło być czymś, czego po pewnym czasie zapragnęli i odchodzili, by tego szukać w tym, co mieli dostępne. Ale to zepsucie społeczności, która była społecznością swobodnie spotykanych, powstało nie z powrotu do rzeczywistości, jak to można by określać, ale z rozłąki dla osiągnięć, który były zamianą na coś społecznie bardziej akceptowanego tego, co zostało zanegowane w swoim życiu jako nieprawdziwe, od czego należy się oderwać. Jeśli tym osobom naprawdę w ten sposób udało się zyskać prawdziwe życie, a nie jego złudzenie w innych czynnościach, to naprawdę cieszyłbym się, nie utrzymując już relacji, skoro taka była droga danej osoby. Ale nie jestem przekonany, że te nowe wyzwania mogłyby być prawdziwym życiem właśnie od teraz, od wtedy, gdy odrzuca się własną historię życia bez jej zrozumienia, dla zmiany reguł, które skądś powstały, lecz teraz niejawnie. Czy to właśnie nie jest ucieczka w powszechną akceptację tego, co się robi, bo tak jest łatwiej? Ale czy tak jest prawdziwie i czy tak się jest osobą, kimś, kto był pewnym człowiekiem z przeszłości? Jeśli odrzucasz przeszłość własnego życia, to z kim teraz się identyfikujesz, by naśladować jego postępowanie bez podstaw poznania?
Więc tych niewielu, którzy przecież nie byli idealni, odchodziło, a wielu przychodziło, lecz ci nowi byli nawet bez pragnienia szukania rzeczywistości, dla którego złudnie odchodzili tamci — byli takimi, jacy już wcześniej byli ci znani jako ludzie płytcy, uczestnicy przygodni i tylko hałasujący. Nie wiem co i dlaczego zaczęło się psuć w tej społeczności, że znikali uczestnicy, którzy mieli najwięcej oparcia na rzeczywistości, a tylko z konieczności poruszenia czegoś ubierali to w niedoskonałe słowa zabarwione emocją bieżącej relacji pomiędzy uczestnikami. Może zapragnęli czegoś więcej ponad własne życie, a może coś w tym życiu wydało im się w pewnym momencie niewłaściwe. I nawet zmiany systemowe w komunikacji internetowej mimo implementacji nierzeczywistych, a nawet nieludzkich, idei dla uzyskania określonej społeczności były tylko smutnym następstwem odejścia tamtych poszczególnych filarów pewnych wartości osobowych, bez których pozostawało puste rzucanie słowami, wyrazami, nie mającymi oparcia w nikim naprawdę, a tylko ulotnymi, dla czegoś chwilowego z niczym nie związanego. Później już następowała eliminacja niezgodnych z nowym ładem powszechnych zachowań, w której rozpoczęło się prześladowanie ukierunkowane i dołączające informacje.
W istocie to co jest teraz było nieuniknione już wtedy, bo zaczął być wprowadzany przymus podporządkowania każdego wyznaczonym regułom życia, a ja takich nieludzkich reguł nie uznałem. Więc usiłowano mnie zmusić do tego, stosując coraz inne środki, które z zewnątrz mogłyby wydawać się dawanymi mi szansami, bo z zewnątrz nikt tak myślący nie wiedział, co miałem dotychczas, a co usiłowano mi odebrać przez uzyskanie mojej akceptacji na dozwoloną część tego mającą być wykonywaną dla kogoś niezgodnie z prawdą, a w złudzeniu wolności. To było usiłowanie wywarcia wpływu, by podporządkować mnie czyimś poleceniom, czyli takie postępowanie nazywa się werbowaniem agenta, a jest to czynione nadal szczególnie teraz w systemie bezprawia, w którym żyję. Jedyną różnicą pomiędzy moim życiem przedtem a teraz — jest posiadanie przez sprawców świadomości, że wiedziałem, co się działo, że teraz mogę to rozumieć i postępować.
Lecz teraz ludzie przestali poznawać rzeczywistość i ją rozumieć, więc nie ma potrzeby czegokolwiek do kogokolwiek mówić, a mnie oddziela się od rzeczywistości nawet tej, która była światem dla ludzi. Jeśli to, co widzę wokół, jak ludzie żyją bez wiedzy, kim są osobowo, z ich oczami bezbarwności a celowości lub przyjemności a pustoty — jest powszechne na całej Ziemi, to wydaje się, że jest to pewien upadek cywilizacyjny, zmierzch cywilizacji, która jeszcze istnieje, ale coraz mniej potrafi rozumieć oprócz tego, że „tak trzeba” albo rozrywki masowego obrazu. To jest jeden aspekt zmiany sytuacji, przy którym pozostałe nie mają znaczenia sprawczego: brak ludzi żyjących w wolnej woli poznawania prawdy, więc efektem jest samotność międzyludzka.
Jeśli zauważyć pozostałe aspekty sytuacji, która powstała bezpośrednio lub łącznie z uzyskaniem informacji zgromadzonych na dyskach komputerowych przez instytucje państwowe, to jest kwestia przekazania danych do systemu wpływu, ale też podstawowa kwestia inwigilacji ciągłej, która przekracza dalece korzyści zbrodniarzy względem danych statycznych, oraz cały czas zwiększające się opóźnienie życia nie w niewoli osobowej, która powstała w miejsce wcześniej stosowanej dyskryminacji teraz negowanej w obrazie widocznym. Te ostatnie aspekty zawierają się w deklaracji wojny, więc pozostałe drogi są jedynie formalnością, która może być dopiero podjęta ponownie po zakończeniu konfliktu międzynarodowego na gruncie prawdy i poszanowania człowieczeństwa, którego masońsko‐satanistyczne niszczenie systemowe zostało ukazane w wielu wcześniejszych publikacjach w nie zawsze wyraźnym oparciu na budowie umysłu i ciała człowieka przy dostępnej obecności Boga osobowego. Nie prowadzę polityki na rzecz żadnego państwa świata, lecz wskazuję fakty systemów, które są przeciwko człowiekowi i tak też przeciwko ludzkości mimo braku doraźnego zauważania nieprzydatnych dla jakichś celów obrazu społecznego.
To, co było widoczne z mojego życia, było zawsze tym, co było w rzeczywistości, bo z niej składa się życie, ale nie było to ukazywane w prawdzie, ponieważ tak wzbudzało emocje wśród tych, którzy woleli oglądać niż uczestniczyć w rzeczywistości. W relacji międzyludzkiej na rzeczywistości wyobraża się różne związki czegoś, co mogłoby być, ale nie wie się, czy akurat tak jest, bo się myśli poznając o tym, co już się zna i czy to jest tym samym w czymś. Gdy się rozmawia, to się stara poznać, czym co jest we wzajemnym poznaniu, ale nie tworzy się czegoś, co by pasowało dla siebie, żeby było w czymś, co już jest, bo to się stwarza. Wiedza o wszystkim, jak coś wygląda w obrazach, nie jest wiedzą o tym, jak coś jest, jeśli się nie zna rzeczywistości, do której stanów te obrazy się odnoszą przy dalszym poznawaniu wszystkiego nowego dla siebie.