⁑ Ta publikacja zawiera przesłanki do poszczególnych relacji ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki (w uzupełnieniu z Przy słowie), oraz państwami deklarowanego liberalizmu, ale przy uzupełnieniu o szczególną formę ich państwowości.
Niektórzy z was mogą uważać, że religia uznaje tylko jedną, ‚słuszną’ prawdę, inni mogą żądać dowodu naukowego. Natomiast religia mówi, że jest to prawda o człowieku, o istocie ludzkiej, oraz wyraża się ona w niepowtarzalności, różności ludzi. Dlatego o człowieku, ponieważ to on poznaje świat we wszelkiej wiedzy, jaką posiada — także naukowej. Dlatego obejmuje wszystkich ludzi, ponieważ postępują oni z wolnej woli własnym ciałem różnorodnie. A wiara wynika z uznania tego, co niedostępne poznaniu człowieka z jego ciała i woli, lecz jest oczywistością prawdy o człowieku. Oczywiste jest, że skoro człowiek nie stworzył świata, czyli nie zna każdego bytu, a potrafi zauważyć choćby jeden niedeterminizm (np. z czynności ciała z własnej woli) — to świat nie jest deterministycznym mechanizmem, ale podlega woli współistnienia ludzi. Czyli myślenie o świecie jako poznanym byłoby tylko ignorancją, ponieważ człowiek wie tylko to, co zrozumie, ludzie wspólnie – tylko to, co wszyscy rozumieją tak samo, a rozumienie czegoś jest tylko niekompletnym odwzorowaniem tego, co się zauważy.
Jednak mimo tych oczywistości ludzie wymyślają reguły przyzwalania na coś, które czasem są tworzone w postaci mechanizmu, a czasem obrazu. Reguły, które nie są ze zrozumienia, ale z ograniczania obrazów, ponieważ zrozumienie wskazuje, że postępowanie człowieka powstaje z jego woli czynienia dobra lub zła; i dopiero na takiej podstawie da się tworzyć ludzkie relacje, które nie są blokowane regułami chwalenia fałszywych bogów ludzkich. Wykonując reguły, ludzie robią, co chcą, poza regułami, a właściwie – pomiędzy regułami. Zależnie od ideologii państwa lub społeczności — reguły mogą służyć do zabijania ludzi postępujących zgodnie ze zrozumieniem albo do wymuszania przyzwolenia na czynienie tak w ramach reguł (prawa) przez dowolnych ludzi. To ostatnie ma miejsce właśnie w liberalizmie.
W każdym systemie państwa występują okresy wolności ludzi w czymś, które wynikają z decyzji zmniejszenia represji na ludziach za robienie czegoś, gdy pojawia się ryzyko utraty władzy w wyniku zaburzenia funkcjonowania państwa spowodowanego niezadowoleniem społecznym. Tak uzyskane przyzwolenie na robienie czegoś zaspokaja zbiorowe żądanie zezwolenia na to, wyrażone pod rzeczywistą groźbą wspólnych działań destrukcyjnych, gdy władza państwowa nie potrafi zastąpić ludzi w ich dotychczasowych funkcjach niezbędnych do posiadania zasobów gospodarczych i militarnych do ochrony przed innymi państwami. Ludzie otrzymują zezwolenie na coś i wydaje im się, że jest zmiana sposobu ich traktowania, więc wracają do swoich wszystkich niewól państwowych, których świadomość była propagowana przez ich przywódców buntu w celu żądania tego jednego czegoś, bo już mają to coś, nic więcej. Nadal niewolniczo pracują w celu zapewnienia przewagi wojennej nad innymi państwami, mimo tego, że poświęcają w tym celu swoje życie, eksploatują marnotrawnie zasoby naturalne i niszczą procesy otoczenia swoimi wytworami. Gdy takie przyzwolenie na coś już zapobieże przed utratą władzy, to wtedy zaczyna się je regulować, by ludzie używając tej możliwości dla poczucia wolności, nie spowodowali tym nowego zagrożenia władzy. Bo przed uzyskaniem nierepresjonowanego robienia tego czegoś ludzie nie wiedzieli, dlaczego to coś się robi, ale mieli nadzieję, że to coś odejmie im niewoli, a teraz — gdy uzyskali pozwolenie — to nie wiedzą jeszcze, lecz się uczą na własnych okrutnych błędach, gdyż nie uzyskali tego, co robią dla własnego poczucia wolności, w całym procesie poznawania od początku, ale mają tylko możliwość zrobienia jakiegoś elementu wyrwanego z procesu poznawania i go nie rozumieją; nie wiedzą nawet, czy to coś, co robią, bo mogą, jest dobre czy złe. A wprowadzane regulacje przyzwolenia na robienie tego czegoś uniemożliwiają robienie tego w tym celu, dla którego to coś było robione w społeczeństwach, które to robiły, a nie tylko tego żądały.
Liberalizm jest systemem społecznym, który w swojej ideologii zawiera opisany mechanizm nadawania określonych wolności regulowanych — w taki sposób, by ludzie nie zauważali, że wykonują to, czego celu i sensu nie rozumieją, ale robią to na żądanie władzy państwowej, która nadaje ludziom reguły realizacji nowych możliwości, których istoty ludzkiego użycia nie rozumieją, ale gdyby ktoś użył takiej wolności zgodnie z sensem jej istnienia i z potrzeby wyrażenia tego, co jest, to będzie represjonowany za niezgodność z regulacjami. Jest to motyw mitycznej Atlantydy, gdzie kupcy dostarczali wszelkich towarów, a artyści wyrażali wszelkie słowa, ale to wszystko, co robili, wynikało z regulacji zaspokajania własnych instynktów nadanymi przyzwoleniami, a nie z rzeczywistości przyczyn i skutków zrobienia czegoś przez człowieka w jego otaczającym świecie, gdy wie, że to, co zrobi, powoduje zmiany, a wolność nie wynika z nadania reguł, przepisów, które nie uchronią przed zniszczeniem czegoś, jeśli człowiek nie będzie zauważał i rozróżniał dobra i zła własnego postępowania w danej sytuacji, chroniąc ludzkie życie, które wyraża się w wolnej woli cudzych darów na gruncie świata. Jest to też motyw starożytnej Grecji, gdzie centralną była regulacja kierunków filozofii życia, starożytnego Rzymu, gdzie regulowane były religie w wielobóstwie, oraz być może wielu starożytnych cywilizacji.
To dlatego słowo jest tak ważne. By każdy człowiek potrafił wyrażać swoją wolę, która nie jest potrzebą ciała możliwą czasem do zauważenia bez rozmowy po wyglądzie ciała. Wolę daru cudzego przeżycia (‹pamięć historii obrazów zmysłów›), cudzej wiedzy (‹pamięć programów›) oraz prawdy (związki międzymodułowe). Niestety w liberalizmie słowo osobowe i jego znaczenie jest odrzucone, a zastąpione przymuszaniem do uznania powszechnie definiowanej wiedzy reguł: praw i tzw. nauki. W takim społeczeństwie ludzie nie tylko nie wyrażają swojej woli, ale także wykorzystują ogromny i pogłębiający się fałsz reguł społecznych do zabijania tych ludzi, którzy jednostkowo wyrazili prawdę ich bieżącego życia. Takich ludzi morduje się najpierw przez odrzucenie prawdy słów, a następnie przez wyszukanie niezgodności obrazu tej prawdy z obowiązującymi regułami, za co grożą restrykcje wykluczenia społecznego i ukarania odebraniem przyzwolenia na wolności regulowane. Ludzie w takim społeczeństwie kradną cudzy wizerunek, słowa i zachowania, nie rozumiejąc ich znaczenia osobowego, ponieważ nie mają relacji z drugim człowiekiem, i używają tych własności do zaspokajania swoich instynktów w sposób regulowany przez państwo. I pytają okradanych z prawdy: „Czy masz coś do ukrycia niezgodnego z prawem? My to sprawdzimy, sądząc twoje własności kłamstwem niezrozumienia i hedonizmu lub zawiści za własność (własne nieposiadanie)”. A nadawcy medialni, którzy zajmują się rozpowszechnianiem takich kłamstw pochodzących z kradzieży są nazywani filarami wolności słowa, gdy nie przekazują tego, co jest, ale to, co wpłynie na hedonistyczne zaspokajanie się niewolników i zbrodniarzy w jednej osobie. Bo to, co jest, nie może być zrozumiane bez daru: wyglądu, słowa, zwykłego zachowania względem drugiej osoby. A w pełni rozumie to tylko Bóg.