‟overcq”

Człowiek

Metoda na samobójców

Dwa etapy i trwałe wyprowadzenie z rzeczywistej przyczyny.

W pierwszym etapie trzeba autentycznie poznawać rzeczywistość drugiej osoby z pozycji przygodnego przechodnia, jednocześnie zauważając jakiekolwiek ruchy samobójcy w kierunku poza bezpieczną, ale nie wyznaczoną ‚drogę dla pieszych’ i ewentualnie ułatwiając takiemu człowiekowi utrzymanie się podczas ruchów na bezpiecznym obszarze kosztem własnych neutralnych ruchów, ale nie rutynowych. W tym etapie trzeba zauważać bezpośrednie przedrezultaty wynikające z prawdy opisu własnych prostych metod (‹pamięć programów›) samobójcy na wspominaną prawdę życia (‹pamięć obrazów zmysłów›), jakby miały być zastosowane razem w zaufaniu dziecka, ale również w zauważaniu prawdy takiego przedczynu we własnej rzeczywistości, zastanawiając się może z hamowanym przestrachem na krótkie myśli o spróbowaniu przedczynu. I w trakcie rozmowy przywoływać skojarzenia wsteczne od miniplanowania przyszłości (w ‹pamięci obrazów zmysłów›) przez własne lekko zintegrowane mechanizmy wiedzy ‹pamięci programów›. Tak by tworzyć u samobójcy nie potwierdzane przez niego aktywacje dodatkowe w ‹pamięci obrazów zmysłów› o rzeczywistości tak odległej jak powód samobójstwa, ale jednak niezagospodarowanie pozytywnej; często zaistnienie takiej pojedynczej aktywacji nie kontynuowanej jest wskazywane milczeniem po fragmencie rozmowy.

Nie ma reguły co do miny czy postawy podczas takiej rozmowy, ale nie można udawać, a w szczególności nie wolno pouczać z ‹pamięci programów› w sposób ani jawny, ani ukryty. Samobójca przy zaistnieniu jemu tylko znanego sygnału podejrzenia podstępu, że nie jest to ‚przygodny przechodzień’, zechce sprawdzić, czy rozmówca ma przygotowaną integrację, którą ukrywa. I jeśli zrobi to skutecznie, to się dowie, dlatego nie można tego prowokować ani do tego dopuszczać, np. neutralnym odchodzeniem zawczasu, co spowoduje częściowy ‘reset’. Czyli w rozmowie pierwszego etapu należy użyć prawa obowiązujących reguł jako narzędzia zrobienia czegoś bez intencji lub obecnych w nim ograniczeń (trzeba wykorzystać nieznajomość kompletności reguł), ale nie skupiać się na regułach.

W drugim etapie przechodzimy dalej na drodze, co samobójca zrozumie jako etap realizacji zamiaru w zmienionym trochę kształcie (mniej instynktownym). Wtedy trzeba dość nieangażująco przypominać pewne przedczyny trochę zgeneralizowane w wyniku rozmowy, tak by samobójca sam przypominał sobie wcześniej aktywowane definicje niezagospodarowanej prawdy życia w jej sensie tutaj nieuogólnionym i z konieczności nieokłamywania się jawnie — rozwijał ich pewne skojarzenia. Wtedy samobójca będzie decydował, czy zrobić swoje wbrew wszystkiemu wewnątrz czy pójść dalej obok, ale może też próbować iść odrazu do końca (odwrotność zamiaru w ten sam sposób). Następnie należy usunąć rzeczywistą przyczynę i przywrócić integrację.

Wykonanie opisanej metody bez zakończenia jest zbrodnią.