‟overcq”

Historia

Media

Od wydarzenia minęło już ponad pół roku, w ciągu którego zajmowało ono jedno z głównych miejsc w świadomości publicznej, będąc także przyczyną kolejnych wydarzeń inicjowanych przez ludzi kierujących się zaistniałym wydarzeniem w dowolnym celu. Bo jak inaczej? ;-) Zginął prezydent i ludzie pełniący znaczące funkcje w państwie, czyli ci, którzy w rozumieniu ludzi realizują ich interesy w demokratycznym państwie. Zginęli w pobliżu jednego z miejsc, gdzie NKWD wykonywało egzekucje więźniów, którymi tutaj byli wyselekcjonowani Polacy. I to wszystko było intensywnie powtarzane w mediach mimo braku jakichkolwiek faktów. Czyli było zmyślone i te wymysły były upowszechniane jako fakty. Dotąd nikt nie wie co się wydarzyło, ale każdy już wie co się powinno wydarzyć. Mimo tej powszechnej propagandy medialnej nie wybuchła wojna domowa między fanatykami oskarżającymi siebie nawzajem o sprawstwo wypadku i zamach na władzę. Bo w Polsce nie ma fanatyków religijnych, w których ręce można by włożyć wywołanie wojny domowej, są tylko głupcy, których trudno posądzać o zrobienie czegokolwiek takiego jak zamach. Czyli propaganda medialna sfałszowanymi faktami nie spowodowała wojny domowej, a tylko wywołała zaburzenie funkcjonowania państwa. I mimo tej porażki propaganda nadal funkcjonuje. A funkcjonuje chyba tylko dlatego, że istnieje monopol medialny, który mimo pokazania całemu społeczeństwu swoich prawdziwych celów działania — nie ma komu oddać swoich odbiorców i po krótkich prostackich tłumaczeniach ze sprzeczności ‚faktów’ o katastrofie samolotu pod Smoleńskiem nadal pociąga ludzi rozrywką, ludzi już nauczonych, że wróciła innego rodzaju propaganda i innego rodzaju monopol medialny niż z czasów PRL, ale który można rozumieć tak samo. Bo ta inna propaganda bardziej przypomina propagandę przed II wojną światową niż jakąkolwiek propagandę czasów PRL, która znacznie przycichła od czasu tego wydarzenia. To propaganda uzasadniania czegoś po zaistnieniu, a w PRL było tłumaczenie wydarzeń nowomową ideologii. Wtedy wystarczyło rozumieć co słowa znaczą, teraz to już jest nieprzydatne, ponieważ — jak widać — słowa w mediach nic już nie znaczą.

Do dzisiaj każdy wie co się wydarzyło, ale nie wie co się naprawdę wydarzyło. Powstały felietony zawodowych pseudo‐niezależnych autorów, które ukazywane są w poszczególnych ideologicznych mediach jako znalezione, opisujące następstwa zmyślonych faktów, znaczenie ‚publicznych dowodów’ przeciwko komuś. A wszystko to propaganda nie oparta na niczym uzasadnionym, która tworzy fikcję wokół tego jednego wydarzenia po to, by prawda i jej niesprzeczność nie była szanowana i oczekiwana. Media się ośmieszyły, ale jednocześnie pokazały, że ludzie nie mają wpływu, że nie istnieje ich wola decydowania o państwie, że istnieją tylko puste symbole. Bo — pominąwszy teraz wypalenie się demokracji jako systemu — ludzie chcą by w zależności od sytuacji dokonywać korzystnych wyborów, po to wybierają w demokracji władze państwowe. Natomiast jeśli widzą, że są wydarzenia, ale brak jest podejmowania decyzji, to wtedy czują się oszukani swoim uczestnictwem. Były decyzje w związku z ciałami ofiar i one spowodowały powstanie nowego symbolu — symbolu prezydenta przywódcy narodu, przywódcy walczącego, który to symbol w następstwie również wywoływał protesty. Ale w rzeczywistości pozostało poczucie bezsilności wobec wydarzeń, względem których nikt nie podjął żadnej decyzji. I ludzie widzą tę bezsilność, i przeczuwają jej przyczyny, przygotowując się ponownie do roli narodu okupowanego. A większość ignoruje przedstawienie teatralne, skupiając się na swoim życiu zgodnie z narzucanymi regułami. Wszyscy widzą, że wyjście poza granice państwa nie jest tradycją powstań ludowych. :-)